Znacie zapewne doskonale ten moment, kiedy orientujecie się, że super kosmetyk, po którym tak wiele się spodziewałyście okazuje się zwykłym bublem? Ja strasznie nie lubię tego uczucia, dlatego jeśli decyduję się na zakup jakiegoś produktu staram się sprawdzić opinie o nim w internecie lub wśród znajomych. Jednak, raz na jakiś czas zdarza mi się kupić coś pod wpływem chwili, bez zastanowienia i zostaję później z produktem, który nie spełnia moich oczekiwań i nie do końca mam pomysł jak go wykorzystać. Poniżej znajdziecie 5 kosmetycznych wpadek przed którymi mam nadzieję Was uchronić. Zapraszam do dalszej części wpisu!
Garnier Żel micelarny
Nie jest to ani żel do mycia, ani płyn micelarny. Taka hybryda, która niestety nie była dobrym pomysłem. Miałam kiedyś żel micelarny z Sephory, który był po prostu gęstszą wersją płynu micelarnego i to był dobry produkt. Natomiast tutaj Garnier się nie popisał. Żel ma dziwny, lekko stęchły zapach, lejącą, wodnistą konsystencję. Po nałożeniu na twarz bardzo lekko się pieni, nie zmywa makijażu i , co gorsza, strasznie szczypie w oczy! Z całą moją sympatią do płynów micelarnych Garniera, ten produkt to totalny niewypał i z całego serca Wam go nie polecam.
Dove DermaSpa Żel ujędrniający z końcówką masującą
Wiem, że kosmetyk tego typu nie sprawi, że moje fałdki w magiczny sposób znikną, a skórka pomarańczowa wyparuje. Nie oczekuję tego nawet, bo wiem że dla takich efektów trzeba się mocno spocić. Czego oczekuję od żelu ujędrniającego to właśnie ujędrnienia, ewentualnie nawilżenia. Niestety ten produkt Dove nie jest specjalnie nawilżający, nie zauważyłam żeby cokolwiek mi ujędrnił, pomimo regularnego stosowania. Tubka jest zakończona takimi kulkami, która mają służyć do masażu. W moim przypadku utrudniają one tylko aplikację, ciężko się wyciska produkt z tubki. Jedyne, co mi się w nim podoba to zapach, jest świeży i przyjemny.
Ziaja Cupuacu Balsam pod prysznic
Kolejny przykład na to, że hybryda balsamu i żelu pod prysznic to nie jest dobry pomysł. Biję się w piersi, nie spojrzałam na skład produktu przy zakupach, bo już na samiutkim początku jest parafina. Pięknie zapycha pory i oblepia włosy tworząc nieestetyczne strąki po wysuszeniu. Poza zapachem, który bardzo lubię w żelu z tej serii, nic więcej mnie nie przekonuje w tym balsamie. Nie nadaje się nawet do golenia nóg, bo fantastycznie zapycha maszynkę.
Insight Styling Płyn do modelowania włosów
Po tym produkcie sporo się spodziewałam i tym bardziej byłam nim rozczarowana. O marce Insight słyszałam wiele dobrego, dlatego przy okazji targów kosmetycznych zajrzałam na ich stoisko. Pamiętam, że kupiłam wtedy maskę do włosów i ten płyn. Zarówno maska jak i ten produkt nie spełniły moich oczekiwań. Maska okazała się bardzo niewydajna i skończyła się wyjątkowo szybko nie robiąc większych szkód. Płyn do modelowania użyłam chyba dwa razy. Za każdym razem moje włosy wyglądały jak po użyciu wody z cukrem. Były sztywne i nieprzyjemne w dotyku. Co do ochrony przy modelowaniu się nie wypowiem, bo nie używałam go na tyle długo, żeby wyrobić sobie jakiekolwiek zdanie.
Inglot Mgiełka – utrwalacz makijażu
Kupiłam tę mgiełkę tylko dlatego, że koleżanka ją zachwalała. Zastanawiam się teraz, czy nie mówiła o jakiejś innej wersji, bo mgiełka ze zdjęcia nie tylko nie przedłuża trwałości makijażu. Ona powoduje (przynajmniej u mnie), że makijaż spływa z twarzy jeszcze szybciej niż normalnie. W dodatku twarz wydaje się jak spryskana lakierem do włosów. Jeśli możecie polecić dobry produkt z tej kategorii to chętnie skorzystam z Waszych sugestii.
Mam nadzieję, że uda mi się Was w małym stopniu przestrzec przed nietrafionymi zakupami. Jeśli chcecie podzielić się jakimiś Waszymi doświadczeniami w kwestii nietrafionych kosmetyków, to piszcie w komentarzach. Chętnie o nich poczytam!
Nareszcie! Chwała Ci za ten wpis! W ramach wszelkich możliwych rodzajów współpracy, wszyscy wszystko chwalą. Jesteśmy dosłownie zalewani falą postów, w których blogerzy i redaktorzy zachwycają się kolejnymi produktami. Przyznaję – mi też się to zdarza, ale bardzo ostrożnie polecam cokolwiek. Cieszę się, że powstał w końcu tekst o kosmetycznych niewypałach, bo choć zdaję sobie sprawę, że ludzie mają różne potrzeby i to, co u jednej osoby sprawdzi się znakomicie, u innej może się okazać totalnym nieporozumieniem, nie mam ochoty przekonywać się o tym na własnej skórze. Dziękuję Ci za ten post i pozdrawiam ciepło 🙂
Cieszę się, że post przypadł Ci do gustu. Też się czasem nacinam na polecane na blogach produkty 😉 Pozdrawiam serdecznie!
Ja niestety bardzo mało eksperymentuje z produktami do pielęgnacji ze względu na moją problematyczną skórę. Jakiś czas temu dostałam w prezencie olejek pod prysznic z Dove, który idealnie zasypał mi cały dekolt… Co do mgiełki z Inglota, mam tą zieloną i powiem szczerze, że nie zauważyłam żeby przedłużyła żywotność makijażu, wręcz bym powiedziała, że się szybciej po niej ścierał, a skóra po nim robiła mi się czerwona, drugi raz bym nie kupiła.
Co do moich eksperymentów bardzo mam ochotę spróbować serum z witaminą C 🙂
http://www.rossmann.pl/Produkt/Elite-Theatric-Proffesional-profesjonalny-utrwalacz-makijazu-150-ml,343717,6983 spróbuj tego:)
Spróbuję! Dziękuję!
Marysiu a stosowałaś pudrowo-matujaca mgiełkę w sprayu z Efektima? Była kiedys w pudełku beglossy 😉 u mnie sie sprawdziła
Nie przypominam sobie tej mgiełki Natalia, może nie trafiłam na to pudełko 🙁 Dopiszę do listy: do sprawdzenia 😀
Ojjjjjj ile ja już przetestowałam produktow ktore się totalnie nie sprawdziły….. z tego co pamiętam na szybko mogę wymienić:
1. Płyn micelarny Ziaja ulga…. zmywa pierwszą warstwę makijażu… kolejnych już nie tylko okropnie się pieni… po tym poznaję zły płyn… jak zaczyna się pienić wiem ze się wiecej nie polubimy…
2.mus do ciała z Biolove… ok, może i pachnie pięknie… i to tyle. Strasznie dziwnie się rozprowadza, skora jest po nim brzydko tępa… na pewno nie gładziutka. I co gorsza pizamy na drugi dzien po prostu smierdzą… mialam podobnie po oleju kokosowym… moze i skład ok ale brak konserwantow powoduje ze kosmetyk po prostu się na skorze psuje po chwili i zaczyna smierdziec…:(
3. Szampon Organix zwiększający objętość… tylko pytanie objętość czego…. wlosy po kilku minutach od wysuszenia są jakby wilgotne od nasady… na pewno nie uniesione tylko niedomyte:(
4. Podkład Bourjois Halthy Mix …. jedyne co ma super to zapach i kilka minut po nalozeniu wyglada ladnie… a pozniej znika z nosa, brody… moze gdybym miala mieszana cere… ale moja skora jest sucha… a i tak zaczyna swiecic a podklad dziwnie się sciera… masakra…
4. Cień w kremie Maybelline color tatoo… odcien nude. Boże… roluje się… wygląda strasznie….
Na tę chwilę tyle sobie przypomniałam.
Jeszcze chciałabym powiedzieć, zebyscie nie sugerowały się „recenzjami” vlogerek… mialam czas ze wkrecilam sie w ich filmiki z recenzjami i często korzystałam z poleconym kosmetykow bo kazda je zachwala… niestety 99 procent z nich okazywalo się byc bublami… wiekszosc pozycji ktore wymienilam na poczatku jest z polecenia vlogerek… szczegolnie zachwalany przez nie Biolove i healthy mix… nie uwierzę juz w zadne ich slowo. Oplacana reklama i tyle.
Milej niedzieli!
Z inglota polecam mgiełkę zieloną, utrwalającą makijaż. Z tym, ze ona jest przeznaczona do cery mieszanej w kierunku tłustej. Pięknie pachnie i na pewno przedłuża trwałość makijażu ?
Ja korzystam z rozowej do cery suchej i normalnej. Jest naprawdę ok ale tez bez szału jak to zachwalay vlogerki:)
A słyszałyście o mgiełce Urban Decay? Jestem ciekawa czy się sprawdza…
Vlogerki bardzo polecaja wiec jestem sceptycznie nastawiona:))))
Hahaha dzięki! To szukam dalej 🙂
Kiedyś kupiłam sobie przed jakimś weselem spray do utrwalania z Kobo. Faktycznie ladnie stapiała makijaz i nic nie splywalo. Ma w skladzie alkohol wiec do uzywania raczej sporadycznie ale wg mnie ok. Kupilam z polecenia mgielke z Bielendy i piecze mnie skora więc tej nie polecam:) ale Kobo bylo ok.